Na początku i na finiszu rundy jesiennej podopieczni grającego trenera Michała Pszczółki zgubili jednak punkty. Dlatego na półmetku zameldowali się z takim samym dorobkiem jak Błyskawica Drogomyś i o jeden punkt wyprzedzają GKS Radziechowy-Wieprz.
Zespół, który wygrał 11 spotkań, 3 zremisował i tylko raz przegrał, sezon rozpoczął właśnie od porażki 1:2 z LKS Metal W.G.-Skałka Żabnica. Wprawdzie Jakub Legierski szybko strzelił swojego pierwszego gola w sezonie, ale po przerwie gospodarze dwa razy pokonali Zbigniewa Huczałę i odrobili stratę z nawiązką. W drugiej kolejce, na swoim boisku, puńcowianie pokonali 3:1 Błyskawicę Drogomyśl i choć 22 sierpnia nikt tego nie mógł przewidzieć, to ten rezultat, wystrzelany po przerwie przez Dawida Okraskę, Jakuba Legierskiego i Tomasza Stasiaka miał kluczowe znaczenie dla kolejności na szczycie tabeli.
Po zwycięstwie nad – jak się później okazało – najgroźniejszym rywalem do mistrzostwa jesieni przyszedł jeszcze wyjazdowy remis 1:1 z Koszarawą Żywiec i dopiero od czwartej kolejki nastąpiło mistrzowskie przyspieszenie. Wygrane 7:0 u siebie z Wisłą Strumień i 6:0 na wyjeździe z Metalem Węgierska Górka rozpędziły machinę, która gromadziła punkty. Dziesięć zwycięstw, które zostały przeplecione wyjazdowym remisem 1:1 z GKS-em Radziechowy-Wieprz wywindowały puńcowian na szczyt.
Ale kiedy już wydawało się, że Tempo jest na najlepszej drodze do pozycji samodzielnego lidera, to w ostatnim meczu 2021 roku na swoim boisku, choć dwa razy wychodziło na prowadzenie, zremisowało 2:2 z Sołą Rajcza. Tym razem trafienie najlepszego strzelca drużyny, mającego za sobą występy w juniorskiej reprezentacji Polski Jakuba Legierskiego, który zdobył 17 bramek z 53 goli strzelonych przez zespół i poprawka Rafała Adamka, znanego z występów na zapleczu ekstraklasy nie wystarczyły do zwycięstwa. To oznacza, że Tempo nie może przespać zimy jeżeli chce wiosną narzucić rywalom – nomen omen – tempo mistrza.