Bytomianie oddali na boisku w Turzy Śląskiej 28 strzałów, z czego 8 celnych, a do tego wykonali 8 rzutów rożnych i niemal 50 razy wrzucali piłkę w pole karne Unii. Ta odpowiedziała zaledwie 6 strzałami, z których trzy były celne, ale za to jeden znalazł drogę do siatki za plecami Szymona Gniełki i to był klucz do zwycięstwa. Najważniejsza dla losów spotkania okazała się 74. minuta gry. W niej to bowiem po dalekim podaniu Pawła Staniczka z własnej połowy piłkę przejął Bartosz Łyczko i z prawego skrzydła rozpoczął solową akcję z. Przedostał się w pole karne, w którym zmylił Kordiana Górkę, a mając miejsce do oddania strzału popisał się uderzeniem lewą nogą w okienko długiego rogu. Tylko tyle i aż tyle.
Bytomianie napędzani dośrodkowaniami Patryka Stefańskiego atakowali nieustannie i często główkowali. Raz po raz uderzał Sebastian Pączko, ale nie mógł się wstrzelić. Mateusz Tomala w bramce Unii najbardziej musiał się wykazać w 57. minucie broniąc strzał Kordiana Górki oraz w 81. minucie interweniując efektownie po główce Michała Płonki. Ponadto z opresji w 62. minucie uratował go liderujący w defensywie Wojciech Orzeł, blokując ofiarnym wślizgiem strzał Daniela Iwanka i to wystarczyło, żeby największa niespodzianka w tegorocznej pucharowej rywalizacji stała się faktem.
Unia Turza Śląska – Polonia Bytom 1:0 (0:0)
1:0 – Łyczko 74 min
Sędziował Marcin Bielawski (Mysłowice).
UNIA: Tomala – Orzeł, Barteczko, Jary – Łyczko (79. Gryman), Staniczek, Tront (63. Kuczok), Mazur – Pawlusiński (28. Wanglorz), Dudziński (90+2. Glenc), Podbioł (58. Woś). Trener Marek Hanzel.
POLONIA: Gniełka – Anklewicz (83. Siwek), Bedronka, Hałgas (71. M. Maj), Górka – Konieczny (71. Budzik), Stefański, Płonka, Krzemień, Pączko – A. Maj (46. Iwanek). Trener Kamil Rakoczy.
Żółte kartki: Dudziński – Bedronka.