Podopieczni Błażeja Korczyńskiego na parkiecie Hali Widowiskowo-Sportowej w Jastrzębiu-Zdroju 3:0 pokonali Greków i 2437 zadowolonych widzów oklaskami nagrodziło biało-czerwonych.
Okazji do braw nie brakowało od samego początku meczu, który rozpoczął się od kanonady Michała Marka. Kontynuowali ją Tomasz Kriezel i Mikołaj Zastawnik oraz Remigiusz Spychalski, ale bramkarz gości był czujny i korzystał również ze wsparcia słupków.
Widząc, że nasz zespół bije głową w mur, selekcjoner na 5 minut i 2 sekundy przed końcem pierwszej połowy poprosił o czas i przekazał zawodnikom wskazówki. O tym, że były trafne przekonaliśmy się błyskawicznie, bo 2 minuty później Dimitris Zervas przeżył najgorszą minutę spotkania. W odstępie 27 sekund dwa razy musiał bowiem wyciągać piłkę z siatki. Najpierw po strzale Michała Kubika spod linii bocznej Mateusz Mrowiec znalazł się w odpowiednim czasie we właściwym miejscu. Stał bowiem przy „długim” słupku gdzie poleciała muśnięta jeszcze przez golkipera piłka. Samo sfinalizowanie akcji, polegające na strzale z linii bramkowej, nie było już więc żadnym problemem. Za to to co zrobił niespełna pół minuty później Mikołaj Zastawnik bez wątpienia można nazwać futsalową sztuką przez największe „S”. Nie dość, że odebrał piłkę rywalowi na jego połowie to jeszcze wbiegł w pole karne, żeby tam zatańczyć z dwoma przeciwnikami i wyprowadzić ich w pole, a kiedy już stanął oko w oko z bramkarzem to bezczelnie z 5. metra „podcinką” nad przyklękającym bramkarzem ustalił wynik pierwszej połowy.
Dwubramkowa przewaga sprawiła, że po przerwie, w której Prezes PZPN Cezary Kulesza i Wiceprezes Adam Kaźmierczak, poprzednio Przewodniczący Komisji Futsalu, podziękowali za lata gry w reprezentacji Polski jastrzębianinowi Sebastianowi Wojciechowskiemu, biało-czerwoni grali już spokojnie. W dodatku szybko, bo już w 25. minucie gry dorzucili trzecie trafienie, bo Remigiusz Spychalski płaskim uderzeniem z 10. metra przypieczętował zwycięstwo.
Wprawdzie okazji na poprawienie jego rozmiarów nie brakowało, ale Pawłowi Kaniewskiemu, Mateuszowi Mrowcowi (spojenie w 31. minucie) czy Kacprowi Sendlewskiemu (słupek na 16 sekund przed końcową syreną) zabrakło precyzji, a może zostawili sobie ostrą amunicję na kolejny mecz. Przed nimi bowiem już 7 października wyjazdowy mecz z Azerbejdżanem, który w światowym rankingu plasuje się wyżej niż Polska.
- Nasz cel jest jasny – mówi Błażej Korczyński. - Musimy przejść do następnej fazy eliminacji mistrzostw świata. Przepustkę można wywalczyć albo będąc mistrzem grupy, albo zajmując drugie miejsce z wysokim dorobkiem punktowym. To znaczy, że jedno z dwóch spotkań z Azerbejdżanem musimy wygrać i oczywiście dwukrotnie pokonać Greków, a 9 punktów na pewno da awans. Na razie zrobiliśmy pierwszy krok.
Więcej zdjęć z meczu można oglądać【TUTAJ】Foto. Dorota Dusik
Polska – Grecja 3:0 (2:0)
1:0 – Mrowiec (16:10), 2:0 – Zastawnik (16:37), 3:0 – Spychalski (24:10).
Sędziowali Giulio Colombin (Włochy) i Daniele D'Adamo (San Marino). Widzów 2437.
POLSKA: Kałuża; Kriezel – Kubik, Zastawnik – Marek; Leszczak, Spychalski, Kaniewski, Mrowiec oraz Sendlewski, Surmiak, Roll, Hoły. Trener Błażej Korczyński.
GRECJA: Zervas; Karavidas – Ensi, Kondylatos – Tsinas; Gousis, Manos, Ntatis, Panou oraz Karydas, Tsepas, Papakostas, Kontogeorgis. Trener Ioannis Ziavas.