- Sport jest mi bliski od najmłodszych lat – mówi Rafał Chrząszcz. - Uprawiałem koszykówkę i choć jako zawodnik nie doszedłem do zawodowstwa to jako trener mogłem wykorzystać moją wiedzę zdobytą na podyplomowych studiach na AWF-ie w Katowicach. Zacząłem od II-ligowej drużyny AZS Politechnika Śląska Gliwice, w której zostałem wypatrzony przez kierownictwo GTK Gliwice i byłem trenerem przygotowania fizycznego zespołu z koszykarskiej ekstraklasy oraz grup młodzieżowych. Pod koniec poprzedniego sezonu, po sześciu latach pracy w środowisku koszykarskim, nasze drogi się jednak rozeszły. Wtedy właśnie pojawiła się oferta Dawida Brehmera, który poprosił mnie o pomoc w okresie przygotowawczym do tego sezonu, a ponieważ moje inne negocjacje dotyczące zatrudnienia spaliły na panewce wszedłem do sztabu szkoleniowego piłkarskiego zespołu i zbieram nowe doświadczenia. Pod względem stricte technicznym praca z drużyną piłkarską jest inna niż z zespołem koszykarskim, bo piłkarzy w kadrze jest po prostu więcej. Trudniej więc wszystkich ogarnąć tym bardziej, że każdy jest inny i ma swój własny temperament oraz charakter. Także pod względem elementów, które są do wykonania, żeby dobrze przygotować organizm do pracy na boisku piłkarskim, jest ich więcej. Trzeba więc więcej czasu na przygotowanie warsztatu pracy i rozstawienie przyrządów. Oczywiście, także pod kątem fizjologicznym i biomechanicznym te dyscypliny się różnią więc te plany treningowe są inne, ale udało mi się dopasować do tej specyfiki. W sumie baza wyjściowa na przykład pracy na siłowni jest podobna, a różnice na zajęciach prowadzonych pod kątem wysiłku na murawie, a nie na parkiecie udało mi się szybko wychwycić i dostosować ćwiczenia do potrzeb zawodników.
Rozpoczynając współpracę z Dawidem Brehmerem Rafał Chrząszcz sądził, że to tylko chwilowy odskok od koszykówki. Po rundzie jesiennej, w której Podlesianka okazała się rewelacją rozgrywek w I Grupie IV ligi zmienił jednak nieco swoje spojrzenie.
- Można powiedzieć, że bardzo się wkręciłem – dodaje Rafał Chrząszcz. - Myślałem, że mój sportowy świat to koszykówka i będzie mi ciężko wyjść z ukochanej dyscypliny, ale radość, którą dali mi chłopcy z Podlesianki podczas rundy jesiennej zmieniła mój punkt widzenia. Na pewno na długo zapamiętam pozytywne emocje, które przeżywałem podczas meczu z Rozwojem Katowice, zakończonego naszym zwycięstwem 3:2. Główkę Patryka Mendeli, dającą nam zwycięstwo w końcówce, może porównać do tego uczucia, gdy koszykarz równo z syreną oddaje rzut, piłka wpada do kosza, a te punkty dają zwycięstwo. Po tym trafieniu „Mendiego” naprawdę była euforia. Były też jednak gorsze chwile, a nawet złość, szczególnie po przegranym w ostatnich sekundach meczu z Szombierkami w Bytomiu. Namieszaliśmy delikatnie w planie treningowym przed tym właśnie spotkaniem i choć w sporcie wyczynowym wynik jest efektem splotu wielu różnych okoliczności to uczucie niepotrzebnej porażki, po golu w 4. minucie doliczonego czasu gry było bardzo mocne. W sumie jednak plusów było znacznie więcej i cieszę się, że trafiłem do tej grupy, w której są bardzo pracowici i sympatyczni ludzie, a nasze wyniki mobilizują nas do tego, żeby się rozwijać. Ja też uczę się piłki nożnej i wierzę, że będziemy wchodzić na coraz wyższy poziom pracy i wyników.
Zarówno Prezes Podlesianki Grzegorz Kubista jak i trener Dawid Brehmer z efektów pracy Rafała Chrząszcza są bardzo zadowoleni. Tym bardziej, że dzieli się on z zawodnikami także swoją wiedzą dotyczącą kompozycji ciała oraz żywienia i suplementacji dla wyników w sporcie, a także pomaga zawodnikom po urazach, w zajęciach indywidualnych, wrócić do pełni sił. Po cichu włodarze katowickiego klubu zadają sobie nawet pytanie: czy koszykówka straciła, a piłka zyskała fachowca?
- Chciałbym, żeby inni tak o mnie myśleli – zakończył Rafał Chrząszcz.