Śląski ZPN

Wilkowiczanie coraz mocniej kroczą futsalową drogą

13/02/2023 11:15

Dwa lata temu brąz w kategorii U13. Rok temu srebro wśród 15-latków, a w tym roku brąz w rywalizacji juniorów U17. Taki dorobek klubu z beskidzkiej wioski w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w Futsalu musi budzić uznanie kibiców i szacunek rywali.


Drużyna GLKS Wilkowice ma już swoją renomę i markę w futsalowym środowisku, a odniesiony w Tychach sukces podopiecznych Krzysztofa Bąka i Dominika Kępysa świadczy o tym, że praca z młodzieżą idzie w tym klubie w dobrym kierunku.

- O tym jak trudno wejść do finałowej 16, która w Tychach rywalizowała o medale, najlepiej świadczy fakt, że trzeba się było przebijać przez trzy fazy eliminacji – mówi Krzysztof Bąk. - W dwóch byliśmy gospodarzami, a w trzecim turnieju kwalifikacyjnym graliśmy w Sośnicy i wywalczyliśmy ostatecznie awans razem z AZS-em UŚ Katowice. W tyskiej hali natomiast, tradycyjnie można powiedzieć, zaczęliśmy od falstartu. Pierwsze mecze na mistrzostwach nam nie wychodzą i w piątek przegraliśmy na dzień dobry z Red Dragons Pniewy 2:5. Z jednej strony ten wstrząs dobrze nam zrobił, bo w sobotę fajnie zagraliśmy i wygraliśmy 2:1 z Borem Regut oraz 4:1 z MKS-em Trzebinia, ale mimo to do końca musieliśmy drżeć o to czy wyjdziemy z grupy. Nie wszystko zależało bowiem od nas i można powiedzieć, że druga strona naszego brązowego medalu należy do pniewian. Zespół Red Dragons, choć w ostatnim swoim meczu już nie musiał się wysilać, bo awans i tak miał pewny, to zagrał fair play. Bardzo doceniam postawę trenera i chłopców z Pniew, bo nie zagrali minimalistycznie tylko walczyli z Borem Regut, a remis w tym spotkaniu dał nam właśnie drugie miejsce w grupie i awans do ćwierćfinałów. Bez tego remisu, bez tej sportowej postawy nie odbieralibyśmy brązowych medali. Trzeba też jednak dodać, że ten „prezent” wykorzystaliśmy bardzo dobrze. W ćwierćfinale daliśmy koncert gry w defensywie, bo skupiliśmy się na pracy w niskim pressingu i wystarczył gol Michała Ziobrowskiego, żeby pokonać Bonito Helios Białystok 1:0, a tym samym znaleźć się w strefie medalowej.

W meczu półfinałowym zdecydowanie lepszy okazał się kroczący po złoto zespół AZS UŚ Katowice, ale na starcie o trzecie miejsce znowu Kacper Świecak w bramce i jego koledzy w polu pokazali się z bardzo dobrej strony.

- Katowiczanom trzeba oddać to, że byli najlepszym zespołem w tym turnieju – dodaje Krzysztof Bąk. - Byliśmy od nich słabsi, ale najważniejsze było to, że potrafiliśmy się podnieść po tej porażce 1:5 iw meczu o brąz zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Byliśmy lepsi od Polonii Leszno i choć oczywiście Kacper Świecak, wybrany najlepszym bramkarzem turnieju zrobił swoją robotę i podsumował swoją wybitną grę w całym turnieju, to także pozostali zawodnicy pokazali się ze znakomitej strony. Objawieniem można nazwać Jakuba Czadankiewicza, którego piękna bramka dała nam zwycięstwo w małym finale, ale także znakomita gra pod nieobecność w tym meczu kapitana Jonatana Mędrka, wyeliminowanego z gry przez kontuzję, była fundamentem sukcesu. Musiał więc sobie radzić sam, bez zmiennika i wytrzymał to spotkanie po tylu wcześniej rozegranych meczach to wielka sztuka. Rewelacja. Brakowało też w tym ostatnim meczu Szymona Laszczaka, ale zastąpili go inni i bardzo się cieszymy, że wytrzymali zarówno kondycyjnie jak i mentalnie. Tym bardziej, że mistrzostwa w kategorii U17 to już naprawdę inna bajka. Gra jest na wysokim bardzo poziomie i ten medal po trofeach w młodszych kategoriach wiekowych znaczy, że ta futsalowa praca w Wilkowicach jest wykonana bardzo solidnie. Na tle dużych akademii, które brały udział w tych mistrzostwach, potwierdziliśmy, że nasze powiedzenie: „Mały klub wielkich możliwości” idealnie pasuje do GLKS-u Wilkowice. Tego się trzymamy i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie znowu będziemy mocni. A może nawet pójdziemy jeszcze dalej i zimę w całości podporządkujemy rozgrywkom futsalowym. Seniorzy graliby wtedy w III lidze futsalu, traktując to jako formę przygotowania do rundy wiosennej na boiskach trawiastych, bo na nich i tak spędzamy trzy-czwarte roku. W tym sezonie nasza drużyna juniorów, grających w II lidze wojewódzkiej, całą zimę trenowała futsal i sięgnęła po medal, a zobaczymy jeszcze jakie efekty przyniesie to wiosną. Jeżeli okaże się, że pułap przygotowania jest równie wysoki, albo wyższy niż tych juniorów, którzy zimą trenowali z pierwszym zespołem to będziemy mieli dowód na to, że od końca listopada do lutego warto się nastawić na futsal i pójdziemy w tym kierunku.