Beniaminek IV ligi po 7 meczach miał wtedy w dorobku 10 punktów za 3 zwycięstwa i 1 remis, a w 14 następnych spotkaniach katowiczanie 8-krotnie wygrali i 5 razy zremisowali. W tym czasie ponieśli tylko 1 porażkę, przegrywając 11 listopada z liderującą w I grupie Podlesianką na zakończenie rundy jesiennej. Wiosną to jednak „Spartanie” spisują się najlepiej w lidze i swoje miano „Rycerzy wiosny” potwierdzili wygrywając w sobotę 2:1 z Ruchem Radzionków i po 6 tegorocznych kolejkach mając 5 zwycięstw i 1 remis cieszą się jako jedyni w swojej lidze mianem niepokonanych w rundzie wiosennej!
- Jeżeli chodzi o przebieg tego spotkania to zobaczyliśmy dwa oblicza naszego zespołu – podsumował Damian Mikołowicz. - Przede wszystkim uważam, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani „pod przeciwnika” jeżeli chodzi o aspekty taktyczne. Natomiast to co zawsze powtarzam zawodnikom na każdym poziomie, jeżeli to nie będzie poparte cechami wolicjonalnymi, takim stuprocentowym zaangażowaniem w zadania ofensywny i defensywne no to niestety nie przełoży się to na wynik. I faktycznie w pierwszej połowie mieliśmy tego przykład. W przerwie musieliśmy więc sobie pewne rzeczy powiedzieć szczerze i po męsku, no i mecz się na nasze szczęście odwrócił. Cały zespół pociągnął to spotkanie. Nie chciałbym nikogo przed szereg postawić, bo uważam, że cała jedenastka, która po tej pierwszej połowie pozostała na placu gry, pokazała, że mamy tak wysoką jakość piłkarską. Nie zmienialiśmy w przerwie nikogo, bo wiedzieliśmy, że jeżeli tylko ci zawodnicy wskoczą na wyższy level to będzie dobrze. Zrobili to, zareagowali doskonale i po 9 minutach wyrównaliśmy, a później mieliśmy inicjatywę do końca spotkania, które wygraliśmy zasłużenie. Oczywiście po drodze była też znakomita interwencja Bartka Kucharskiego i na koniec niewykorzystana okazja Ruchu Radzionków, bo rywal też miał swoje walory. Brałem to pod uwagę i powiedziałem w przerwie w szatni wprost, że nie będzie dla mnie problemem jeżeli przegramy ten mecz, ale zaznaczyłem, że my musimy zrobić wszystko, żeby pokazać nasze prawdziwe oblicze. Decyzja była jasna. Idziemy na pełnym ryzyku. Nie boimy się niczego. Co za tym idzie możemy się nadziać na kontry, ale to było wkalkulowane w ryzyko naszej gry, która ma być odważna, ofensywna i dająca radość kibicom.
- Przez wiele lat specjalizował się pan w prowadzeniu młodzieży. Jak odnajduje się pan w pracy z seniorami?
- Swoją pracę z seniorami rozpocząłem w lipcu 2022 roku w GKS-ie Jastrzębie jako asystent. Tam przez półtora roku w II lidze i miałem dobrego mentora i nauczyciela, bo Grzegorz Kurdziel dał mi naprawdę fantastyczny warsztat zarządzania seniorami. Mogłem go podpatrywać i to na pewno dużo mi dało. Ponadto do września ubiegłego roku prowadziłem Silesię Lubomia, z którą z klasy A awansowałem do klasy okręgowej, a w Sparcie trafiłem na IV-ligowy poziom i pracuje mi się bardzo dobrze. Nie ukrywam, że zarząd stanął na wysokości zadania i tak naprawdę dał sztabowi i mi wszystko co było nam potrzebne od warunków infrastrukturalnych po kadrowe. Mogę się więc realizować w swojej pracy. Zespół był już gotowy i bardzo mocny gdy do niego przyszedłem we wrześniu, a zimą doszli jeszcze Radek Krzyśków z Moto Jelcza Oława, a Marcin Przybylski z MKS Kluczbork. Można powiedzieć, że „tylko” dwie zmiany, ale bardzo dla nas istotne, bo dzięki temu poskładaliśmy już ten zespół do końca i wiosenne wyniki 5 zwycięstw oraz 1 remis są potwierdzeniem tych słów.
- Z tytułem lidera rundy wiosennej plasujecie się w tej chwili na 3. miejscu w tabeli I grupy IV ligi. Jak wysoko mierzycie?
- To jest piłka nożna i cokolwiek bym nie powiedział to i tak wszystko zweryfikuje boisko. Powtórzę jednak to co już mówiłem: żyjemy z tygodnie na tydzień, z meczu na mecz. Obowiązuje zasada „małej łyżki”. Wiadomo, że każdemu kto popatrzy w tabelę od razu się włączają kalkulacje. Mnie też, bo to jest normalne chyba u każdego trenera, ale staram się to liczenie punktów zostawiać w domu, a do pracy przychodzę z wysokimi ambicjami. Twardo stąpam po ziemi. Z każdego spotkania chcemy wyciągać maksimum. Jak dotychczas się nam to udaje.
- Kto jest przywódcą tego zespołu w szatni?
- Naszym kapitanem jest Bartek Sobotka, ale ważnych ogniw, takich charakternych chłopaków, którzy ciągną ten zespół, jest naprawdę kilku. Dobrze mi się z nimi pracuje, bo mam taką cechę, że potrafię zarządzać jednostkami i kierować grupą. Nie mam z tym żadnego problemu. Wiem, że tacy zawodnicy jak Grzegorz Goncerz czy Marcin Przybylski, którzy grali w ekstraklasie oraz pozostali mający za sobą występy w I lidze widzieli więcej niż ja i ja to oczywiście cenię oraz wykorzystuję ich doświadczenie w kwestii zarządzania szatnią. Wiem jednak także, że jestem w stanie pracować na poziomie centralnym, bo przez te półtora roku w GKS-ie Jastrzębie nauczyłem się wielu rzeczy i warsztatowo nie mam żadnych problemów. Ambicje mam wysokie, ale jeszcze raz podkreślam, że nie wybiegam myślami zbyt daleko w przyszłość tylko myślę o następnym meczu.