- W Podokręgu Racibórz działam od 1976 roku - wspomina Stefan Ekiert. - W latach 1974 - 1979 pracowałem w Wojewódzkim Zrzeszeniu Ludowych Zespołów Sportowych jako inspektor i miałem biuro rejonowe w Raciborzu, gdzie zrzeszonych było 28 klubów z czego 9 miało status LKS. Każdy z nich w tamtych czasach miał swój własny pojazd, czyli autobus albo osinobus, a województwo przekazywało środki na remonty tych pojazdów, na sprzęt sportowy, rozbudowę bazy czy na obozy więc współpracowałem z klubami. Zauważył to prezes Albert Gacka, który stał na czele zarządu Podokręgu Racibórz i razem z kolegami Franciszkiem Stokłosą i Józefem Śniechotą zaproponowali mi wejście do zarządu. Jeszcze jako zawodnik, grający czynnie w LKS Peberow Krzanowice, zostałem w 1976 roku wiceprezesem do spraw organizacyjnych, a w 1980 roku zostałem prezesem i działam do dzisiaj. Mogę powiedzieć, że moje życie przesiąknięte jest sportem, bo żona Zofia grała w tenisa stołowego, a nasze dzieci odziedziczyły sportową smykałkę - syn Przemysław poszedł moim piłkarskim śladem, a córki Magda i Kasia uprawiały lekkoatletykę. Myślę więc, że cztery wnuczki i dwóch wnuków też nie uciekną od sportu, tym bardziej, że ten najstarszy z wnuków Kuba już trenuje na zajęciach dla pięciolatków.
- Jak długo grał pan w piłkę?
- Jestem wychowankiem Stali Racibórz i doszedłem w niej do pierwszej drużyny występującej nawet w III lidze. Dostawałem też powołania do kadry Opolszczyzny, bo to było wtedy nasze województwo. Po fuzji Stali z Unią razem z dziesiątką kolegów, którzy skończyli wiek juniora poszliśmy do LKS Krzanowice, które stały się moim drugim domem. Budowaliśmy tam praktycznie klub od podstaw. Postawiliśmy całe zaplecze, a na boisku cieszyliśmy się z awansów do klasy A i okręgówki. Do 1974 roku LKS Peberow Krzanowice grał w rozgrywkach województwa opolskiego, a w sezonie 1975/1976 z powodu nowego podziału województw trafiliśmy do katowickiego i graliśmy z bardzo mocnymi rywalami, z którymi rywalizacja na boisku była naprawdę wyróżnieniem. Byłem wtedy pomocnikiem, a kończyłem piłkarską przygodę jako lewy obrońca w wieku 32 lat. Najmilej wspominam mecze z rezerwami Odry Opole, bo zwykle w jej szeregach grali zawodnicy znani z boisk ekstraklasowych więc to były dla nas prestiżowe występy. Gdy walczyliśmy o awans do klasy międzywojewódzkiej to najcięższy mecz był z Chemikiem Kędzierzyn na jego boisku oraz z drużynami z Reńskiej Wsi i Głuchołazów, a po zmianie ligi wszystkie mecze z drużynami z Unii Racibórz, Górnika Radlina, Rymera Niedobczyce, rezerwami Odry Wodzisław miały swój wyjątkowy charakter.
- Z czego jako prezes Podokręgu Racibórz jest pan najbardziej zadowolony?
- Zakładając brygady remontowo-budowalne z prezesem LKS Studzienna świętej pamięci Franciszkiem Stokłosą myśleliśmy o rozbudowie bazy okolicznych klubów i to się nam udało. W Studziennej, Krzanowicach, Górkach Śląskich, Nędzy, Lubomii, Nowej Wsi czy Zawadzie powstały w tamtych czasach obiekty sportowe, hale, szatnie i boiska, które służą piłkarzom naszego regionu.
- Jakie sukcesy sportowe sprawiły panu największą radość?
- W Podokręgu Racibórz o sportowe sukcesy nie jest łatwo dlatego za duże osiągnięcie uznałem wywalczenie przez Unią Turza Śląska awansu do III ligi, a każdy awans z okolicznych klubów z: Tworkowa, Nędzy, Studziennej, Krzanowic, Zawady, Gaszowic oraz rozwój młodzieży sprawia mi ogromna radość. Z naszego regionu wywodzą się reprezentanci Polski, a ostatnim przykładem na to, że mamy utalentowaną młodzież jest powołanie do reprezentacji Polski U16 bramkostrzelnego Wiktora Piejaka, który mając 15 lat zadebiutował na II-ligowym szczeblu w barwach ROW 1964 Rybnik. Młodzi zawodnicy z naszych klubów przechodzą do Legii Warszawa, Lecha Poznań czy Piasta Gliwice i mamy swoich przedstawicieli w klubach najwyższego szczebla. Mieliśmy też złoty okres w piłce nożnej kobiet gdy Remigiusz Trawiński jako prezes i sponsor stał na czele Unii Racibórz. Klub wspomagany przez miasto i Rafako zdobył wtedy pięciokrotnie mistrzostwo Polski, trzykrotnie Puchar Polski oraz czterokrotnie mistrzostwo Polski w rozgrywkach halowych i grał w europejskich pucharach, ale w 2014 roku klub ogłosił zakończenie działalności i pozostały tylko miłe wspomnienia.
- Za panem dwuletni okres działalności w obecnej kadencji. Jakie ma pan plan na drugą połowę?
- Chciałbym doczekać sukcesów Unii Racibórz, która ma utalentowaną młodzież, rozwijającą się w dziewięciu grupach treningowych, ale jej problem polega na tym, że nie może zatrzymać zawodników, na których można byłoby zbudować zespół na miarę III ligi. To mógłby być nasz cel, albo zadanie dla... następcy. Mamy w naszych strukturach 63 kluby, z których tylko trzy są poza strukturą LZS więc dobrze byłoby znaleźć kogoś, kto reprezentując środowisko "elezetesowskie" pociągnie ten piłkarski wózek w naszym regionie od następnej kadencji i to jest mój drugi cel.