Paweł Cyganek urodził się 4 października 1913 roku w Nowej Wsi (Wirek, dzisiejsza dzielnica Rudy Śląskiej). To tutaj ukończył szkołę powszechną i rozpoczął pracę w rudzkiej kopalni „Pokój”. Jako siedemnastolatek zaczął trenować w miejscowym Wawelu Wirek. Gdy tylko skończył 18 lat przeniesiono go do pierwszego składu. Przez kolejne sezony był w świetnej formie, grał agresywnie i nowocześnie. Szybko zainteresowali się nim działacze największych polskich klubów (między innymi Ruchu Chorzów, Śląska Świętochłowice, Cracovii). Cyganek w 1939 roku zdecydował jednak, że przeniesie się do będącego wówczas w A-klasie Fabloku Chrzanów. Ta być może zaskakująca decyzja podyktowana była… względami finansowymi. Wawel otrzymał 3 tysiące złotych, a Cyganek dobrze płatną pracę tokarza w najstarszej w Polsce Fabryce Lokomotyw w Chrzanowie.
To w Fabloku wypatrzył go szkocki trener biało-czerwonych Alex James. Zaimponował angielskim, nowoczesnym stylem gry. Pierwsze powołanie do gry z orzełkiem na piersi otrzymał na mecz Polska – Węgry, rozegranym 27 sierpnia 1939 roku na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie (James opuścił wówczas podopiecznych, uciekając przed zbliżającą się wojną do ojczyzny, a drużynę poprowadził Józef Kałuża). Chociaż jako debiutant nie zdobył żadnej bramki, to przecież grał na najwyższym poziomie. Prasa zaczęła o nim pisać jako o „drugim po Wilimowskim”, a dodajmy, że Ernest Wilimowski w tym spotkaniu strzelił trzy gole. Cyganka uwzględniono w składzie reprezentacji na kolejne, wrześniowe mecze z Bułgarią i Jugosławią. O miejsce w kadrze na kolejne igrzyska rywalizował z Gerardem Wodarzem. Wybuch wojny sprawił jednak, że debiut był niestety ostatnim meczem w barwach narodowych.
Wojnę spędził na Górnym Śląsku. Grał tu w piłkę. Najpierw w Winter Sportverein Antonienhütte, później w FC Kattowitz. Są tacy, którzy twierdzą, że do tej ostatniej drużyny wcielono go siłą. Nie ma jednak na to dziś jednoznacznych dowodów. Na pewno grał dobrze, bo zwrócił na niego uwagę trener reprezentacji niemieckiej Sepp Herberger. Zaprosił go nawet na zgrupowanie dla górnośląskich piłkarzy. Cyganek pojechał, ale wbrew zakazom cały czas mówił po polsku, czym naraził się Herbergerowi i ostatecznie kariery w niemieckiej piłce nie zrobił. W czasie wojny w swoim mieszkaniu ukrywał czterech śląskich powstańców, którzy poszukiwani byli przez Gestapo.
Po wojnie kariery też nie zrobił. Angażował się w odbudowę sekcji piłkarskiej GKS-u Wawel Wirek, a do 1955 roku grywał w mniej znanych klubach na Śląsku. Później bez większych sukcesów zajmował się pracą trenerską. Zmarł 40 lat po zakończeniu piłkarskiej kariery – 11 września 1995 roku. Pochowano go na cmentarzu przy parafii pod wezwaniem świętego Wawrzyńca w Wirku.
Jacek Kurek