- Co prawda urodziłem się w Rybniku, a dokładniej pochodzę z dzielnicy Stodoły, ale jako 8-latek znalazłem się w Rudzie Kozielskiej, bo tu rodzice wybudowali dom – mówi Wojciech Węglorz. - Tu stawiałem więc swoje pierwsze boiskowe kroki zaczynając od przedmeczów juniorów, a później przechodząc do zespołu seniorów. Szybko zacząłem też działać, bo mając 22 lata wszedłem do zarządu jako sekretarz i jako grający trener w 1995 roku cieszyłem się z historycznego awansu do klasy A, a w 2000 roku zostałem Prezesem i jestem nim do dzisiaj. Nadal jestem też zgłoszony jako zawodnik, ale na szczęście są lepsi w zespole ode mnie więc oni grają, a ja zajmuję się sprawami organizacyjnymi. 22 lata temu, gdy koledzy mi zaufali, moim pierwszym celem była poprawa warunków, bo graliśmy na boisku w bardzo złym stanie. Obiekt był też surowy. Udało się nam jednak małymi krokami dopiąć swego. W 2011 roku pozyskaliśmy środki na remont płyty boiska. Trwało to dwa lata, ale teraz mamy już dobrą murawę. Mamy też przyjazny budynek klubowy, a najważniejsze, że mamy dobry klimat wokół piłki. To jest też efekt naszych corocznych festynów wakacyjnych. Zaczęliśmy w 2000 roku i w ostatni weekend lipca mamy na naszym boisku atrakcje i sportowe, i muzyczne. W jednym z organizowanych z tej okazji turniejów młodzieżowych dla niezrzeszonych zagrał na naszym boisku obecnie zawodnik Leeds United czyli Mateusz Bogusz. Wystąpił w turnieju trójek, razem z tatą i wygrał, a jego babcia i dziadek są na naszym festynie stałymi bywalcami, bo mają tu znajomych. Gościliśmy też na naszym boisku Górnika Zabrze i Odrę Wodzisław oraz juniorów Wisły Kraków, a w zespole z zaplecza ekstraklasy KemBudzie Jelenia Góra zagrał u nas w sparingu Marek Chojnacki, wtedy rekordzista pod względem liczby występów w polskiej ekstraklasie. Mamy więc co wspominać.
A okazją do wspomnień był tegoroczny wakacyjny festyn, podczas którego klubu założony w 1920 roku obchodził 100-lecie.
- To było takie „stulecie na 102” – dodaje Wojciech Węglorz. - Plany obchodów jubileuszu w 2020 roku storpedowała pandemia. Rok temu też czasy były jeszcze niepewne, a w tym roku uznaliśmy, że czas po tej dwuletniej przerwie wrócić do naszej tradycji i przy okazji reaktywowanego festynu wakacyjnego świętowaliśmy jubileusz. Od trzech lat mamy niestety tylko jedną drużynę, czyli seniorów, bo w naszej małej miejscowości nie jesteśmy w stanie skompletować drużyny młodzieżowej zgodnie z przepisami, że mogą w niej grać tylko trzy roczniki. U nas z jednego rocznika jest trzech-czterech chłopaków więc nie jesteśmy w stanie zrobić takiego zespołu, ale na szczęście dość prężnie sąsiedni klub LKS Buk Rudy prowadzi zajęcia z młodzieżą. „Podrzucamy” im więc adeptów z Rudy Kozielskiej i nasze talenty się nie marnują, a po zakończeniu wieku juniora mogą wrócić do nas i dołączyć do pierwszej drużyny. Ta w tym roku była blisko awansu do klasy B. Dokładniej mówiąc zabrakło nam jednego punktu albo pół minuty żeby grać w barażach, bo zajęliśmy ostatecznie trzecie miejsce w klasie C tuż za LKS-em Pstrążna, który w ostatniej kolejce, gola dającego im zwycięstwo 3:2 strzelił w 4. minucie doliczonego czasu gry. Próbować będziemy więc w nadchodzącym sezonie. Mamy zespół zróżnicowany wiekowo, bo są chłopcy 20-22-letni i są też starsi. Brat ma 43 lata i był najlepszym strzelcem. Zresztą cała rodzina zaangażowana jest w działalność w klubie, bo i ojciec, i siostra, i w sumie dwóch moich braci, bo oprócz strzelającego gole Łucjana także Roman, od tego roku Wiceprezes, bo zastąpił na tej funkcji Marcina Adamiaka, który przez kilka kadencji prowadził też drużyny młodzieżowe.
Najwyższym poziomem na jaki udało się wspiąć drużynie LKS Ruda Kozielska była klasa A nic więc dziwnego, że dla kibiców i działaczy oraz piłkarzy klasa C to za mało.
- Chcemy awansować przynajmniej do klasy B – zapewnia Wojciech Węglorz. - Wspominamy z sentymentem czasy gry w klasie A i raz byliśmy nawet o krok od okręgówki, bo bardzo dobrze wystartowaliśmy i mieliśmy w swoich szeregach Mateusza Kocota, który z dorobkiem 34 goli był królem strzelców, a później grał między innymi w IV lidze w Unii Racibórz. Natomiast ze spraw organizacyjnych chcemy koniecznie zmienić oświetlenie, bo to, które mamy już ma 20 lat. Obiekt własnym sumptem doprowadziliśmy do dobrego stanu i mamy wykaflowane łaźnie oraz podlewanie boiska z automatycznych zraszaczy, ale brakuje środków na gospodarza boiska, a taka osoba jest bardzo potrzebna. Gdyby tak jak wzorem innych miejscowości MOSiR lub Gmina zatrudniła takiego pracownika to wtedy mielibyśmy ciągłość pracy, a tak to przychodzimy wtedy kiedy możemy i robimy co możemy. Zespół stanowią praktycznie miejscowi zawodnicy i na tyle jesteśmy zgrani – jak to się mówi i do tańca i do różańca – że jak się skrzykniemy to i zagramy i zorganizujemy festyn. Zresztą działalność w klubie przechodzi z ojca na syna, bo na przykład Krystian Pendzich, czyli skarbnik, który działa od 2000 roku przejął funkcję po swoim ojcu, który też pełnił tę funkcję chyba z 20 lat. Dobrze się nam współpracuje, bo on umie zaksięgować te pieniądze, które ja „załatwiam” i co najważniejsze mamy do siebie zaufanie.
Skoro LKS Ruda Kozielska jest klubem rodzinnym to znaczy, że także najbliżsi Prezesa są zaangażowani w działalność.
- Żona od samego początku naszej znajomości wiedziała, że jestem „chory na piłkę nożną” i wspiera mnie zarówno z działaniu jak i w sędziowaniu, bo od 30 lat biegam po boiskach z gwizdkiem albo chorągiewką i prowadziłem mecze IV-ligowe, będąc w kadrze Śląska – wyjaśnia Wojciech Węglorz. - Nasz 8-letni syn Paweł, choć specjalnie do kopania go ciągnie, to mówi, że po tacie będzie szefem boiska. Pracę też udaje mi się godzić z tą moją pasją, bo pracuję w spółce Eko Okna za Raciborzem i dzięki dobrej woli obsadowego mam to tak poukładane, że jestem wyznaczany na mecze wtedy kiedy my nie gramy. Ciągle sprawia mi to frajdę i dlatego pełen optymizmu działam w naszym klubie już w drugim stuleciu jego istnienia śmiało patrząc w przyszłość.
Relacja z obchodów jubileuszu i zdjęcia są dostępne TUTAJ.